Marta: o może być :)) No
to ja w takim razie szczerze się wypowiem, że "50 twarzy Greya" dosyć
odważna i perwersyjna książka, ale ujawnia tak naprawdę to czego brakuje
społeczeństwu, świadczy o tym chociażby sama liczba sprzedanych
egzemplarzy
Ja bym raczej powiedziała, że jej popularność opiera się na kontrowersji jaką jest otoczona.
Tak, część na pewno sięga po nią z ciekawości, ale uważam,
że ujawnia pragnienia kobiet, może po części, bo nikt nie chciałby
zostać bity po tyłku, ale każda z nas czeka na kogoś kto się nami
zaopiekuje no i pozwoli na takie urozmaicenie w łóżku xD. Osobiście nie polecam osobom samotnym. Wyzwala
silne emocje, czasami więc lepiej sobie odpuścić taką lekturę, wiedząc,
że będzie ciężko zaspokoić potrzebę, która przyznajmy się szczerze
powstaje podczas czytania. Fabuła faktycznie nie porywa. Generalnie mogę zaliczyć na poczet książek, które kiedyś jeszcze przeczytam. To moje osobiste odczucie.
O
z tym się zgodzę, czytając o tych koszmarnych sercowych rozterkach
bohaterki "ja go kocham, a on chce mnie bić!", chce się człowiek
przytulić do bliskiej osoby. Są to chyba jedyne emocje jakie wywołała we
mnie ta książka. Mało pasjonująca fabuła, a co za tym idzie mało
wymagająca, nie porywa.
A
ja szczerze wątpię w to czy jeszcze kiedyś po nią sięgną, jest tyle
innych erotycznych książek, napisanych z prawdziwą pasją i bogatych
fabularnie, że nie będę czasu na nią tracić. Czytając, rzeczywiście
można zauważyć, że mocno opiera się za "Zmierzchu". Po co tworzyć klony?
Dla pieniędzy chyba tylko.
Dla
mało wymagającego czytelnika, tu się zgodzę. Przeczytały to nawet
osoby, które nigdy w życiu nie sięgnęły z własnej woli po książkę, więc
wniosek nasuwa się sam...
Oglądałam
ostatnio w jakimś programie śniadaniowym wywiad z autorką, która mówiła
o listach jakie go niej docierają, że jej książka jest pierwszą po jaką
niektórzy z nich sięgnęli.
Cieszę się, że w ogóle ludzie czytają...
Pierwsza
książka po jaką niektórzy sięgnęli... Może to i się wydaje głupie, ale
przecież jakoś każdy z nas zaczyna swoją przygodę z książką, widocznie
niektóry potrzebują właśnie takiego napędu, motywacji. Cieszmy się, bo
to może dać początek czyjejś książkowej pasji. Lepiej późno niż wcale jak to ktoś mądry kiedyś powiedział.
Co
do Anastasii, nie mogę sobie wyobrazić jak przystojny, sexowny i
pociągający musiałby być facet, dla którego kobieta z grzecznej
dziewczynki staje się uległą, seksualną niewolnicą i jej się to podoba.
Czysty marysuizm! I to zarówno w przypadku, jej jak i jego.
A i mądrze powiedziane, cieszmy się, że cokolwiek, może nie pozamykają nam bibliotek...
Hmm, powiem szczerze, że mnie też trochę w tej książce to boli. Jakoś
nie wydaje mi się, że grzeczna dziewczyna z zasadami nagle staje się
seksualną niewolnicą z ciętym językiem, którego nigdy wcześniej nie
używała.
Oprócz
tego, że jest lekką lekturą na odmóżdżenie nie widzę w tej książce
pozytywnych stron. Pomysł na kontrowersję, i tematykę BDSM niezły, ale
kiepsko z tego wybrnięto, już widzę jak w Ameryce skoczyła sprzedaż
lateksowych wdzianek! Co do opisu sexu, ech... chyba tylko jeden wywołał
u mnie jako takie dreszcze, spodziewałam się ostrej akcji, trochę się
zawiodłam.I do tego jeszcze te określenia bez polotu, na każdej stronie niestety to
samo, dokładnie jak w "Zmierzchu". Aktualnie czytam drugą część raczej z
chęci podyskutowania na jej temat niż z przyjemności.
Martuś coś na koniec?
Dokładnie
wszystko jak piszesz, szczerze popieram, na odmóżdżenie, dobre słowo -
tyle, że ja uważam, że w naszym świecie czasami przydaje się taki
porządny reset i odmóżdżenie na przykład za pomocą takiej książki. Nie
zawsze trzeba być mądrym, ułożonym i czytać tylko to co uchodzi za
powszechnie poważane. A sceny seksu, hmmm tu się z Tobą totalnie nie
zgodzę, ale to już każdy ma swój organizm i swoje odczucia.
A
ja czytam z przyjemnością aktualnie część nr 2 i się do tego otwarcie
przyznaję. Lubię czasami oderwać się od świata i poczuć adrenalinę to tak na miłe zakończenie.
To ja Ci podrzucę dobrą książkę z o wiele lepszymi opisami seksu :)
Mrrr... Czekam.
Mrrr... Czekam.